Mistrzowie grają dotąd, aż grają dobrze.[Billie Jean King]
Z racji tego że dziś mam na 11 do szkoły moja rodzina postanowiła mnie odwieźć i wpaść do maka na śniadanie, wcisnęli we mnie kajzerkę z kurczakiem i chailatte.. 800 kcal na śniadanie!!!! Wrócę do domu i do wieczora będę ćwiczyć by bilans mimo wszystko był ujemny, na obiad szklanka barszczu 34 kcal i kolacja pół Gerbera kolejne 40 kcal mimo wszystko dziś też zjem 3 posiłki by regularność została podtrzymana..
- Edit 1. Poltara godziny spaceru do domu ze szkoły i 50 brzuszków za mną. Nadal czuje się źle przez to śniadanie mam wrażenie że jutro na wadze będzie 70 kg...
Zabijcie mnie proszę, nigdy nie sądziłam, że jedzenie będzie na mnie tak oddziaływać. Chyba nie powinnam się nazywać motylkiem, nie zasługuje na to. Jestem za gruba a ciągle jem..
Nie martw się, jeszcze dzień się nie skończył więc zrób tak aby było dobrze a jak poczwiczysz to na pewno sporo spalisz. Powodzenia
OdpowiedzUsuńAlbo polecę na długi intensywny spacer do lasu z psem ❤️
UsuńMoja rodzina mnie kiedyś wykończyć sniadankami..
Powtarzam sobie ze nie odrazu Rzym zbudowano .
Rany, aż nie mogę uwierzyć, że takie śniadanie ma tyle kalorii.. Masakra. Ale wiesz, było minęło i trzeba iść dalej, nie przejmuj się tym kompletnie!
OdpowiedzUsuńAhh, masakra, jak sprawdziłam ile to ma kalorii to się popłakałam*wzdycha*.
UsuńAle zamiast wracać autem ze szkoły przeszłam się..
I w sumie moje podstawowe zapotrzebowanie energetyczne wynosi 1200 kcal by żyć, więc jak by nie patrzeć nadal jestem na minusie ... *rozkleja się*
Przerażam się coraz bardziej.
OdpowiedzUsuńZaczęłam dziś swoją wędrówkę, bo motylkowych blogach i kiedy czytam ich bilanse zaczynam rozumieć czemu tkwię w swoim gów... w tej dziurze w której tkwię już tyyyyyyle czasu. Ja przy Was jestem przedszkolak, który nie potrafi dodawać i nie zna się na kalkulatorze, masakra.
Wrzucę sobie do obserwowanych.
Motywuj mnie, motywuj! :)
Ja Cię dodaje do listy moich motylków.. Ja jestem kiepskim materiałem do motywacji cały czas się potykam.. W ciągu tygodnia 4 dni nie jadłam i 2 dni potyczek ..
UsuńAhh nie masz bloga nie dodam Cię niestety ;c
UsuńA widzisz, bo mi dać komputer, to jak małpie. Włączę, wyłączę, ale kiedy przychodzi do bardziej zaawansowanych opcji, to już odstawię grzecznie i zajmę się bananem. :)
UsuńJuż go chyba widać.
Pozdrawiam ciepluchno. :)
nie ma co świrować :)
OdpowiedzUsuńjaksieje.blogspot.com
Zdarza się, ważne żeby nie się nie poddawać tylko lecieć dalej :) Trzymam za Ciebie kciuki, Kochana <3
OdpowiedzUsuńTo raczej normalne, że organizm przyzwyczajony do różnego jedzenia nie od razu chce się poddać. Troszkę trzeba wycierpieć na początek :) Ale nie martw się, przy odrobinie konsekwencji będzie coraz łatwiej.
OdpowiedzUsuńChillek, zdarza się. Nie można tego tak przeżywać, tylko iść dalej :D
OdpowiedzUsuńHej, też ważę ok 65kg - startujemy z tego samego miejsca, dopiero zaczynam, zapraszam jeśli chcesz i znajdziesz czas:
OdpowiedzUsuńhttps://kreacjazycia.blogspot.com/